10 kwietnia 2020

21 miesięcy później

Jak wygląda powrót do życia po stracie jedynego dziecka? To długi proces.

Pamiętam pierwsze dni gdy urodziłam Oliwcie i moje uczucia. Świat po urodzeniu pierwszego dziecka zmienia się nagle o 180 stopni i nie da się przygotować na te emocje. Patrząc na to małe, bezbronne stworzenie, całkowicie zależne od Ciebie, uświadamiasz sobie, że już nigdy nie będzie tak samo jak wcześniej. Jednak wchodzisz w ten nowy stan rzeczy pełnią siły bo wiesz co zyskujesz. Po stracie... trudno jest się odnaleźć w nowej rzeczywistości, trudno jest z zaangażowanych rodziców stać się znowu małżeństwem bez dziecka.

Kiedyś, jeszcze gdy Oliwka z nami była natrafiłam na tekst o żałobie po śmierci dziecka. Żałobę podzielono w tym materiale na kilka etapów. Pomyślałam cobie "Co za bzdura, jak ktoś może mi mówić co i jak długo będę czuła". A jednak po czasie stwierdzam, że było w tym wiele racji. Na samym początku dziwnie było wyjść razem na dłuższy spacer, dziwnie było robić razem zakupy w sklepie, dziwnie było stać obok siebie w łazience, dziwnie było kładąc się do snu ułożyć się do siebie twarzami, bo przecież przez 3 lata praktycznie nie było na to wszystko szans... Zawsze jedno z nas było przy niej. Zdezorientowani, oszołomieni nową sytuacją byliśmy skupieni na układaniu na nowo codziennego życia. Nadszedł taki moment, kiedy już z boku wyglądaliśmy na ludzi, którzy poradzili sobie ze stratą, bo przecież pracują... bo przecież podróżują... bo przecież uśmiechają się na zdjęciach. A to właśnie wtedy było nam najbardziej źle. Wtedy gdy ułożysz już sobie codzienność, potrafisz normalnie funkcjonować to wciąż czujesz tą pustkę i brak sensu we wszystkim dookoła. Bo po co to wszystko? Być może wtedy zaniedbaliśmy też część relacji, nawet z osobami, które dbały o nas w czasie choroby Oliwki. Dookoła oczekiwano od nas powrotu do społeczeństwa, do życia towarzyskiego, a my wciąż nie potrafiliśmy i szukaliśmy wymówek by być sami. Tak, wyjście do ludzi zajęło nam bardzo dużo czasu, to proces, który cały czas trwa.

Oliwka odeszła 21 miesięcy temu, ale odeszła tylko ciałem. Jest z nami każdego dnia i wiemy, że tak będzie już zawsze. Są z nami myśli o niej, wspomnienia. Gdy mamy problem prosimy ją o pomoc i siłę, gdy dzieje się u nas dobrze dziękujemy jej w duchu za to, że nad nami czuwa. Choć siłą rzeczy wracają czasem urywki trudnych chwil, to najczęściej myśli o niej są wzruszające i pełne tęsknoty.

Już od jakiegoś czasu planowałam napisanie tego wpisu. Teraz gdy wszyscy siedzimy w domach z powodu epidemii, gdy już domowe kąty odkurzone, w końcu go napisałam.

Myślę sobie, że ta aktualna społeczna izolacja może być ciekawym doświadczeniem dla moich czytelników i tematem do refleksji. Czy ktoś z Was, mając już dość swoich czterech ścian pomyślał, że są rodziny, które funkcjonują tak wiele miesięcy lub lat? Niejednokrotnie wydawało mi się, że brzmię banalnie pisząc na blogu jak bardzo cieszy mnie każdy spacer, możliwość wyjścia chociażby na godzinę z domu, jeśli budzącą się wiosną naturę oglądać choć chwilę na własne oczy a nie zza szyb. To czego Wam wszystkim teraz brakuje, czego nie możecie robić, towarzyszyło nam przez kilka lat. Pandemia w końcu minie, wyjdziecie do kina i do restauracji, wyjedziecie na wakacje, a mamy chorych dzieci wciąż zostaną w swoich domach. Możecie to wykorzystać na lepsze zrozumienie drugiego człowieka. Co Wam mogę poradzić jako osoba przywykła do zamknięcia w czterech ścianach? Powiem, że nie warto złościć się na rzeczy niezależne od nas, nie warto się wkurzać, na coś co nie wiadomo kiedy się skończy, trzeba być cierpliwym i nauczyć się żyć w tej nowej, ale na pewno chwilowej rzeczywistości. Po wyjściu z domów nie od razu będzie normalnie... Ale wiedz, że zawsze w końcu wychodzi słońce.

Zdjęcie z cudownych wakacji w Chorwacji. Tutaj pod drzewem oliwnym na wyspie Brać.

6 komentarzy :

  1. Witaj!
    Bardzo się cieszę, że pojawił się taki wpis. Śledziłam historię Waszą i Waszej Córeczki. Bardzo trzymam kciuki za Wasze szczęście. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam Was gorąco!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Śledzę Waszą historię od dawna, pamiętam jak spotkałam Was kiedyś na spacerze. Pamiętam, że bałam się tego dnia wejść na Waszego bloga by przeczytać, że Oliwki nie ma już wśród nas. Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem (a nawet o tym nie wiecie!), przykładem siły i miłości, która jest niezniszczalna. Nie potrafię wyrazić slowami swojego podziwu dla tego jacy jesteście jednocześnie waleczni i pogodzeni. Może jednym słowem - dojrzali? macie moc - ja wierzę, że ta moc bierze się z bycia dobrym człowiekiem. Choć w życiu namacalny nie znamy się tylko z widzenia to ja mam pewność dzięki Wam, że piękni ludzie chodzą po świecie. Ściskam życząc wszystkiego co najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Wiesz... sama siebie nie nazwałabym pogodzoną z tym co straciliśmy, jednak na pewno przez trudne doświadczenia potrafimy teraz lepiej doceniać i cieszyć się tym co mamy, tym co jest w dniu dzisiejszym. I tego wszystkim życzę! Pozdrawiamy :)

      Usuń
  4. Ale po co wy o tym wszystkim piszecie, jest tyle chorych dzieci i jakoś nikt tego nie opisuje, bo nie ma czasu, bo choroba, pobyt w szpitalu, nie rozumiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam, bo czułam, że chcę, dla samej siebie, dla Oliwki i dla innych.

      Usuń

Copyright © 2014 Oliwka
Designed By Blokotek