Minione dni, spokojne i trochę nudne to dobra okazja do myślenia. Choć w naszej sytuacji wolałabym myśleć jak najmniej, tylko skupić się na codziennych czynnościach i działać, działać, działać... W myśli częściej zaczął wdzierać się żal. Żal, że Oliweczka jest taka chora, taka śliczna i tak bardzo chora, że nie można nic z tym zrobić. Oczywiście szybko stawiamy się z Markiem wzajemnie do pionu, wiemy, że smutek nic nam nie pomoże i póki co w miarę sił musimy się go wyzbywać. Czasem po prostu złe myśli stają się silniejsze i psują humor na chwilę...
A tymczasem układamy Małą cały czas na boczkach, podajemy sondą dużo wody. Na szczęście ataki padaczki nie powtórzyły się. Przywieziono nam z hospicjum koncentrator tlenu. W razie, gdyby Oli miała duszność i ciężko oddychała w każdej chwili mogę założyć jej maskę i dotlenić. Tak bardzo niecierpliwie czekamy na pierwszy, porządny spacer.
Oliwka wczoraj napisała SMS do cioci Ilony. Machając bezwiednie rączką wystukała coś na klawiaturze. Gdy postawiła kropkę uznałam, że to koniec SMSa :) Czy ktoś zna ten język? :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz