6 sierpnia 2015

Smuteczkowa maluszkowa

Od minionego czwartku Oliweczka bardzo często robiła te swoje słodkie, smutne minki w podkówkę. Górna warga niemal całkowicie chowa się do środka, a dolna pokazuje się w całej okazałości. Zanim pierwszy raz zobaczyłam taką minkę u Oliwki, myślałam, że to zdarza się tylko w kreskówkach. Minka i smutna i rozczulająca zarazem. Wcześniej te minki pokazywała bardzo rzadko, a teraz zdarzało się nawet do 10 razy w ciągu godziny. Jak to mówi ciocia Ilona, do zacałowania te podkówki wszystkie, więc całujemy! :*:*:*:*:*:*:*:*




Parę dni upałów za nami... W poniedziałek Oli cały dzień była bardzo marudna. Po godzinie 18, kiedy Tatuś trzymał ją na kolanach nagle zgięła się prawie w pół - podciągnęła w jednym momencie nogi do góry i głowę do klatki piersiowej. Zaraz po tym dostała ataku paniki, krzyku, wycia, płaczu. To zgięcie ciała było pewnie atakiem padaczki. Przez 15 minut nie dała się w żaden sposób uspokoić, zaczęliśmy ją szykować od snu. Mleko i leki podawaliśmy na kilka razy, bo była cały czas bardzo niespokojna i nie chcieliśmy by zwymiotowała. Po godzinie 21 wciąż nie spała i mocno jęczała. Nie mięliśmy już pomysłu jak jej pomóc, żadna z metod nie działała więc podjęliśmy decyzje, by dać jej wlewkę na uspokojenie. Uspokoiła się niemal od razu i zasnęła głęboko po 3 minutach.

W nocy z poniedziałku na wtorek Oli bawiła się w nietoperka, bardzo mało spała. Kidy po godzinie 1 obudziła się z ciężkim oddechem wzięliśmy ją do swojego łóżka. Nie mogła zasnąć co najmniej 1,5 godziny a potem, kiedy budziłam się parę razy w nocy - nie spała. Na szczęście była przy tym spokojna. Przekładaliśmy ją na boczki, raz w moją stronę, raz w stronę Taty. Około 9 rano mocno zakrztusiła się podczas snu i wybudziła się z niepokojem. I tak do południa nie odeszłam od niej dłużej niż na 15 sekund. Była niespokojna, krztusiła się do czerwoności, ssaka w tym czasie użyłam 6 razy. Drugie śniadanie zjadła krztusząc się przy nim 3 razy. Przy okazji jeszcze zrobiła kupkę, która, jak to przy zatwardzeniu bywa, była dla niej bardzo męcząca... To były ciężkie 3 godziny... Wieczorem po kąpieli i ułożeniu do kolacji nagle znów zrobiła się niespokojna i zaczęły się napady padaczkowe - krótkie napięcia całego ciała. Powtórzyły się 6 razy, średnio co dwie minuty. Po telefonicznej konsultacji z hospicjum od razu daliśmy jej wlewkę uspokajającą. Dokończyliśmy podawanie mleka i zasnęła po godzinie. Podobno przy wysokiej temperaturze napady padaczkowe często się uaktywniają. Takie sytuacje w najbliższych dniach mogą się powtarzać. Jak dobrze, że mamy te wlewki, możemy jej szybko pomóc, ograniczyć... nie wiem...  dyskomfort, strach, ból... jakkolwiek to czuje...

W środę tylko przy śniadaniu mieliśmy małe problemy - krztuszenie, ulewanie, ale później już było całkiem okej. Tatuś przywiózł wentylator i chłodzimy nim całe mieszkanie. Na razie pomaga. Wieczór też był spokojny - na tyle, że mogliśmy zostawić Oli po kolacji z babcią i wyjść we dwójkę do restauracji.

Od wtorku układamy Oli w ciągu dnia i do snu prawie tylko na boczkach. Ta pozycja ma usprawniać oddychanie. Działa! Oli mniej się budzi w nocy i ma dużo lżejszy oddech. Od wczoraj Mała nie robiła już zbyt często swoich smutnych minek. Cokolwiek ją męczyło, może już sobie poszło? :)







Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Oliwka
Designed By Blokotek