14 kwietnia 2016

Małe, wielkie rzeczy

Pisałam już wcześniej, że Olinka jest bardzo delikatna. Ja wiem jak się z nią obchodzić, jak brać na ręce, jak przekręcać na drugi boczek, tak by nie czuła żadnego dyskomfortu. Kiedy ktokolwiek inny ją dotyka mam wrażenie, że robi to źle, i że Ona to czuje...

Wczoraj byliśmy w poradni żywieniowej na wizycie kontrolnej i pobraniu krwi. W ramach opieki poradni otrzymujemy żywienie Oliwki, którego wartość miesięczna wynosi około 1500 zł. NFZ, który to finansuje oczekuje co kwartał wyników badania krwi pacjentów. Na szczęście nasza poradnia znajduje się w pobliskim szpitalu i przy wczorajszej pogodzie mogliśmy tam podejść spacerkiem. Niestety Oli kiepsko zniosła tę wizytę. Już przy pierwszym złapaniu za rączkę kiedy pielęgniarka szukała żyłki do pobrania zaczęło się napinanie, płacz i napady... Oli dostała wlewkę uspokajającą i po chwili mogliśmy ponownie zacząć szukać żyłek. Krew udało się pobrać już przy pierwszym wkłuciu, choć tyle dobrego.

Po powrocie od domu Oli cały czas była lekko nadwrażliwa, ale wieczorem mocno się to nasiliło. Kiedy ma ten stan zerwać do płaczu ją potrafią takie krótkie i nagłe dźwięki, nawet najcichsze. Musimy wtedy być bardzo ostrożni. Ale kiedy starasz się nie robić hałasu okazuje się, że jesteś najbardziej ślamazarnym człowiekiem na Ziemi. Nagle widelec ci spada z talerza, drzwi zatrzaskują się zbyt głośno, wchodzisz na klepkę parkietu, która najbardziej zgrzyta, stukasz w garnek choć nawet nie chciałaś go dotknąć... i zanim ten widelec spadnie na podłogę i narobi hałasu szybko odwracasz głowę szukając wzrokiem grymasu Oliwki i czekasz... czy to ją wybudzi, czy zapłacze czy nie...



Pamiętam taki dzień, dawno temu, siedziałam sobie na kanapie i oglądałam zdjęcia przywiezione z wakacji w Hiszpanii. Miałam wtedy taką myśl, że będąc tam chyba nie dość cieszyłam się tak pięknymi widokami, które mogłam zobaczyć na własne oczy. Oczywiście, że byłam nimi zachwycona, ale odniosłam wrażenie, że nie czerpałam z nich dostatecznie dużo. Obiecałam sobie wtedy, że przy jakichkolwiek kolejnych wakacjach będę starała się maksymalnie chłonąć to co daje mi chwila, zwłaszcza wtedy, gdy może się już więcej nie powtórzyć. Teraz gdy pogoda dopisuje i udaje nam się wyjść z Oliwką na rodzinny spacer, po zwykłych łódzkich parkach, cieszę się z każdego wiosennego listka, cieszą mnie te wspaniałe kolory, które pojawiają się wśród coraz bardziej zielonych drzew i cieszę się, że mogę je zobaczyć.

Nie jestem jedyną mamą, która dzień i noc czuwa przy dziecku. Nie jesteśmy jedynymi rodzicami, którzy muszą rezygnować z dużej części własnych potrzeb i oddać się potrzebom dziecka. Chorych dzieci jest dużo i dużo przy nich dzielnych rodziców. Nie tak miało być, nie tak to sobie wymarzyłam. Wiem, że każdy ma swoje problemy, mniejsze lub większe. Jednak jeśli możesz dziś czy jutro wyjść do parku, po prostu, pojechać na spacer po lesie, cieszyć się wiosną nie śpiesząc się nigdzie, doceń to. To mała, wielka rzecz. Zrób to dla mnie, doceń to.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Oliwka
Designed By Blokotek