26 czerwca 2017

Marzenie się spełniło

Marzenie się spełniło - wyjechaliśmy we dwójkę na weekend. Przez długi czas było to dla nas nierealne. Na początku choroby Oliwki ze względu na to, że po prostu nie chcieliśmy opuszczać tak bardzo chorej córeczki na krok, a później bardziej dlatego, że opieka nad Małą stała się coraz bardziej wymagająca i nie wyobrażaliśmy sobie, że możemy ją zostawić z kimś innym na tak długi czas, zwłaszcza na noc.

Pomysł na ten wyjazd pojawił się jakieś 2 miesiące temu. Długo rozkładaliśmy go na czynniki pierwsze. Sprawdzaliśmy możliwości, zastanawialiśmy się jak Oli to zniesie, co może się stać, jak będzie się czuła bez nas, a przede wszystkim czy my damy radę pokonać nasze "strachy" o nią. Raz byliśmy przekonani, że wszystko się uda, a innym razem nabieraliśmy wątpliwości. W którymś momencie pomysł upadł na dobre. Jednak znów wróciliśmy do rozmów kiedy hospicyjna pielęgniarka zabroniła nam rezygnować i zapisała nam wyjazd we dwoje jako "zalecenie pielęgniarskie". Mieliśmy możliwość zostawienia Oliwki w hospicjum stacjonarnym Gajusza na tak zwanej sali SIM (Sala Intensywnej Miłości), gdzie cały czas, dzień i noc, jest pielęgniarka, która dogląda znajdujące się tam dzieci. Aż w końcu nadszedł ten dobry weekend - u Oliwci zapowiadał się spokojny czas, inne dzieci w hospicjum bez infekcji, ładna pogoda i nasze pozytywne nastawienie, że "wszystko będzie dobrze". I było! Wszystko się udało, wszystko!

W sobotę rano zostawiliśmy Oliwkę w hospicjum. W momencie zatrzaśnięcia drzwi w samochodzie", czułam jak między Oliwką a mną rozciąga się nić. Im dalej odjeżdżałam tym dziwniej i gorzej się czułam. W końcu nić pękła, oddałam odpowiedzialność za nią komuś innemu. Mogłam zacząć odpoczywać...

Świetnie zaplanowaliśmy sobie cały weekend. Najpierw zdobyliśmy dwa szczyty w Górach Świętokrzyskich, odpoczywaliśmy napajając się pięknymi widokami i zapachem jodłowego lasu. Wieczór i noc spędziliśmy w Kielcach, zjedliśmy pyszną kolację w restauracji, nigdzie się nie śpiesząc. W niedzielę przed południem ruszyliśmy w dalszą drogę w stronę Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie mieliśmy spływ kajakiem po Pilicy. Spędziliśmy ponad 3 godziny na wodzie w cudownej ciszy i spokoju. Pogoda dopisała perfekcyjnie. W sobotę była idealna na spacer po górach, a w niedzielę w sam raz na kajak. W międzyczasie dostawialiśmy wiadomości od Babci Wiesi, która była przy Oliwci niemal całe dnie, że Mała jest spokojna, dużo śpi i nic złego się nie dzieje, przespała nawet nockę. Wcześniej Tatuś jej wytłumaczył do uszka, że to takie "kolonie", że będzie nowe łóżeczko i inne dzieci, że w niedzielę wieczorem po nią wrócimy i poprosił by była grzeczna. Posłuchała, kochane dziecko :)

To był cudowny weekend. Był bardzo potrzebny mnie, Oliwkowemu Tatusiowi i naszemu małżeństwu. Świetnie spędziliśmy razem czas. Aktywnie, tak jak zawsze lubiliśmy. Z całego weekendu najlepiej będę wspominać ten błogi stan, gdy nie muszę wszystkiego robić z zegarkiem w ręku, z presją i stresem, który permanentnie siedzi gdzieś tam głęboko. Było warto.


5 komentarzy :

  1. :) dużo sił dla ślicznej Oliwki i jej cudownych rodziców. Wspaniale, że udało się Państwu wypocząć i nabrać mocy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteście idealnymi rodzicami!

    OdpowiedzUsuń
  3. Baterie trzeba ładować. A Oliwka to dzielna dziewczyna, dała radę i Państwo też ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Mam nadzieje, ze i ja kiedys sie odważę ;) pozdrowienia od Drużyny BB!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, wiem jakie to trudne ale naprawdę warto chociaż zacząć o tym rozmawiać. Jeszcze dziś czuję rozluźnienie po minionym weekendzie. Buziaki dla Was i dla B. :*

      Usuń

Copyright © 2014 Oliwka
Designed By Blokotek